
A przecież kochałam, tak mocno, że byłam gotowa umrzeć dla ...
A przecież kochałam, tak mocno, że byłam gotowa umrzeć dla idei.
Jedynie ulegając zniszczeniu, możemy znaleźć to, co w nas niezniszczalne.
Samobójcy jawią się nam jako obciążeni poczuciem winy za indywidualizację, jako owe dusze, które za cel życia uważają już nie doskonalenie się i kształtowanie samych siebie, lecz unicestwienie się, powrót do matki, do Boga,
do wszechświata. Natury takie są w większości zupełnie niezdolne do popełnienia prawdziwego samobójstwa, ponieważ pojęły dogłębnie tkwiący w nim grzech. Dla nas są jednak samobójcami, gdyż w śmierci, a nie w życiu widzą wybawiciela, są gotowi usunąć się i poświęcić, zgasnąć i wrócić do początku.
(...) bo za mną nie było już nic, spaliłem wszystkie mosty i nic mnie nie trzymało.
Jeśli nie potrafisz pokochać boga, to znaczy że nie będziesz potrafił/ła pokochać i człowieka.
Znać bowiem drugich dokładnie, jest to znać samego siebie.
Kochać prawdziwie można tylko raz i na całe życie.
Wielkie szczęście zawsze słono kosztuje. Tylko kłopoty są za darmo.
Szczęśliwi ci, którym instynkt od razu wskazuje właściwą drogę, którzy nie widzą złych i dobrych stron każdej sprawy z tą samą jasnością.
Zdumiewa mnie dziś, jak wiele sobie dawaliśmy, gdy mieliśmy niewiele. Jak naturalne było, że się prosi, dostaje, dziękuje i odwzajemnia.
Uczucia zawsze są śmieszne, a szczególnie wówczas, kiedy dostaną się w ręce osób niepowołanych.