Czasem trzeba się śmiać, jeśli nie chce się płakać.
Czasem trzeba się śmiać, jeśli nie chce się płakać.
Tu nie chodzi o to, żebym ja na Ciebie liczyła. Chodzi o to, żebyś Ty na mnie liczył. Żebyś wiedział, żebyś zawsze wiedział, że masz na świecie człowieka, do którego w każdy dzień, w każdym stanie i o każdej godzinie możesz przyjść.
Tęsknota za tobą zniszczy mnie jak rak.
Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem.
Chciałbym Cię mieć w domu na jesień. I pisać do Ciebie listy szeptem...
Porażka, to tylko możliwość, żeby zacząć od początku, mądrzej.
Tyle książek i ani jednego człowieka,który by po nie sięgnął!
I już wiem, że trzeba nauczyć się odchodzić. Od ludzi. Od tego, co nas niszczy, co nam nie służy. Od miejsc przykrych i niezrównoważonych. Ale należy także dawać szanse w innych miejscach. Otwierać siebie z klucza. Przed kolejnymi sercami. Czasem po to, żeby dostać po mordzie. A czasem po to, by zaznać raju na ziemi.
Czyż mógłby zaistnieć większy cud aniżeli ten, co zdarza nam się w chwili, kiedy patrzymy sobie nawzajem w oczy?
Gdy ktoś nam uprzykrza życie, zminimalizujmy czas spędzany razem. Lepiej szybko uciąć znajomość niż regularnie pozwalać na dopuszczanie jadu do naszego krwiobiegu.
Dom jest tam, gdzie czujesz się jak w domu.