Idziesz albo umierasz, taki jest morał tej opowiastki.
Idziesz albo umierasz, taki jest morał tej opowiastki.
Lepiej byłoby gdyby nie było Cię
A może nie
A może właśnie mylę się
Ale pachnie! Aż mnie kręci w śliniankach!
Każdy sądzi, że panuje nad wszystkim, gdy tymczasem nie panuje nad niczym.
W momencie, kiedy staje się na wierzchołku, nie ma wybuchu szczęścia. Szczęście przeżywa się gdy wszystko pozostaje jeszcze przed tobą, kiedy wiesz, że do celu masz jeszcze kilkaset, kilkadziesiąt metrów, gdy jesteś tuż przed. To właśnie jest czas szczęścia.
Można oszukać czas, ale on w końcu zawsze z nami wygrywa.
Kontrolki mrugają jak portowe dziwki.
Życie nie musi obfitować w wielkie wydarzenia. Codzienny obowiązek, prosty i niepozorny, wystarczy,
aby je upiększyć i uszlachetnić.
Należy unikać hołoty,
bo wciągnie cię jak bagno.
Gdzie jest wola, jest i wyjście.
O pewnych rzeczach można zapomnieć, a o pewnych nie można – stoją na zakurzonych półkach jak wypchane ptaszyska o złowrogich , patrzących z ukosa oczach.