
Idziesz albo umierasz, taki jest morał tej opowiastki.
Idziesz albo umierasz, taki jest morał tej opowiastki.
Sama nie mając łatwego charakteru, ceniła tych,
którzy mogli się poszczycić jeszcze gorszym,
co prawda pod warunkiem, że do okropnego charakteru
dołączała siła.
Każdy nowy początek wymusza jakiś powrót.
Póki człowiek zdrowy, i woda mu słodka.
Człowiek jest niczym, cieniem wchłanianym przez cień.
- Do diabła, mówisz prawdę. Musisz. Masz puls, lecz tylko wampiry mają oczy,
które żarzą się zielenią. To niewiarygodne!
- Cieszy mnie twoja radość.
Jeśli powtarzasz coś wystarczająco często, w końcu zaczynasz w to wierzyć.
Świat nie jest sprawiedliwy i nic nie potrafi złagodzić owej niesprawiedliwości.
Gdzieś musi być granica błędów do popełnienia przez jedną osobę.
Granica krzywdy leży w sumieniu, w sercu ludzkim.
Dla wierzącego zapomnieć o modlitwie to zapomnieć o życiu.