
Nadzieja – siostra lęku, matka prośby, kornej niemocy starca opiekunka.
Nadzieja – siostra lęku, matka prośby, kornej niemocy starca opiekunka.
Nie trać nadziei, chociaż ten who widzi twoje łzy, jest zawsze w oddaleniu; chociaż czeka na ciebie poza horyzontem.
Nadzieja to jak gwiazdy; nie zawsze ją widzisz, ale zawsze jest tam, dodając blasku do ciemności, prowadząc nas ku przyszłości, której jeszcze nie widzimy.
Nadzieja to nie jest optymizm, to nie jest przekonanie, że coś się dobrze skończy. To wyższość, to wiara, że niezależnie od wyniku, ma to sens. W każdym przypadku, na każdym kroku.
Nie widzimy jednak dwóch rzeczy – tego, że można być dla kogoś tylko pierwszym wyborem albo żadnym, bo pomiędzy nimi jest tylko nasza nadzieja. Druga rzecz jest za to taka, że nadzieja – zgodnie ze słowami Stephena Kinga – to największe skurwysyństwo jakie wyszło z puszki Pandory.
Istnieją pytania, które lepiej pozostawić bez odpowiedzi.
Nadzieja to najpierw coś jak jabłko, które trzeba zjeść, żeby udowodnić, że ma smak. Potem to już jest jak dni, które są z góry obiecane, i nic ich nie odbierze...
Nadzieję znamy tylko wtedy, kiedy się o nią upomnimy, kiedy jest coś, co chcemy więcej niż cokolwiek innego, co otrzymujemy dopiero po wielu trudach.
Nadzieja umiera ostatnia, ale umiera. I jest jak droga na horyzoncie: niezależnie od tego ile przebywasz, pozostaje zawsze w tyle. Dlatego też nadzieja to jest nie kierunek, ale sposób podróżowania.
Spojrzał na mnie, w jego oczach było więcej bólu niż w moim sercu.
Łzy mogą pomóc tylko ludziom, którzy zachowali jeszcze jakąś nadzieję.