Człowiek przychodzi na ten świat ...
Człowiek przychodzi na ten świat z krwawiącą raną.
Przyzwyczajenie staje się poniekąd drugą naturą.
Jaka zima, takie lato.
Kwiecień suchy nie daje otuchy.
Jak w maju zimno, w stodole ciemno.
"Kochała go. Teraz to wiedziała. Był jedynym mężczyzną, którego w życiu obdarzyła uczuciem, jedynym, który był taki, jaki powinien być mężczyzna, jak skała, na którą należało się codziennie wspinać, zimną, stabilną, nieruchomą, ale rzucającą głęboki cień. Inni mężczyźni zawsze wpadali przy niej w histerię. Okazywali słabość. Na jej oczach przeistaczali się w małe, wijące robaki, prosząc, aby nie zabierała swoich rzeczy, oferując tanie pierścionki zaręczynowe, płacząc lub po pijaku klnąc przez telefon. On nie. On był zawsze ponad nią, spokojny i majestatyczny jak góra".
Natura jest templum wspaniałych drzew. Jej zieleń to nasza święta ostroga, ku tej sióstce duch nam wciąż dąży, nie zna przeszkód, nie zna granic, nie zna trwogi.
Na Wniebowstąpienie deszcz mały, mało paszy przez rok cały.
Natura nie potrzebuje człowieka, to człowiek potrzebuje natury. Jej piękno nadaje sens naszemu istnieniu, jej siła przypomina o naszej kruchości, a jej bezinteresowność uczy dobroci.
Gdy na chwilę zapomnisz czego właściwie szukasz, otworzą się przed tobą wszystkie cudowności natury. Dopiero wtedy zdasz sobie sprawę, że to jej jesteś częścią i ona jest częścią ciebie - jesteś jedność.
Jestem strukturą wyobrażeniowo – poznawczą, jednak to nie jestem prawdziwy Ja.