Przemijanie według Tomasza Morusa

 Nie ma sensu rozpaczać nad krótkim trwaniem naszego życia, bo jego dni, nawet gdyby było ich najwięcej, są jak mgnienie oka wobec wieczności.

 Śmierć to tylko kres, ale przemijanie to proces, który nigdy się nie kończy. Jest to moment, w którym rzeczy, które raz były, stają się czymś, czego już nie ma, dzięki czemu nowe rzeczy mogą powstać. Jest to ciągły cykl zmienności i przemijania.

 Przemijanie to rzecz nieunikniona, ale każdy z nas ma wpływ na to, co pozostawimy po sobie na świecie.

 Czas jest rzeka, po której pływam jak korek. Bywa, że przypłynie jakiś myśliciel i udowadnia, iż jestem nie na miejscu.

 Życie jest po to żeby żyć. Nie żeby je przeżyć.

 Przemija postać, a pozostaje pytanie, i śmierć jest tylko szczeliną w murze. Czasu brak dla tego, kto go mierzy, dla tego, kto jest bez zegara, jest w bród.

 Śmierć przypomina nam o tym, jak kruche jest nasze życie. Jesteśmy tylko przechodnimi na tej ziemi, a nasze dziedzictwo i przyszłość są niepewne. Śmierć jest konieczna, a zrozumienie jej nieuchronności może dać nam perspektywę na to, jak wartościować nasze życie i nasz czas.

 Czym jest człowiek? Jest małym chwilowym bytem, odmierzającym się do katastrofy wszechświata. Musi zniknąć, tak jak znikają sny, tak jak znikają cienie.

 Nic nie jest stałe. Tylko przemijanie jest niezmiennym prawem wszechświata. Wszystko jest tymczasowe. Wszystko jest zmiennym przechodzeniem od jednej formy do drugiej.

 Przemijanie to prawo życia, zarówno tych, którzy widzą siebie jako ofiary, jak i tych, którzy idą z ducha przemian. Najważniejsze to nie zapomnieć, że każde zakończenie to jednocześnie początek czegoś nowego.