
W końcu się poddajesz. Nie walczysz, nie krzyczysz, nie płaczesz. Patrzysz obojętnym wzrokiem na to, co Cię otacza i już nie potrafisz zrozumieć o co było to zamieszanie. Nie interesuje Cię już czy ktoś odejdzie albo czy może zranić. Zgadzasz się na wszystko. Umarłaś, sama przyznaj.

Chciałabym, żebyś zadzwonił kiedyś do mnie w nocy i rzucił krótkie: "Czekam w samochodzie". Nikt nie wiedziałby, że wyszłam, że byłeś ze mną, że spędziliśmy tę noc poza obowiązującą, realną rzeczywistością. Pojechalibyśmy w te miejsca, które stały się kiedyś nasze, przesłuchalibyśmy wszystkie te piosenki, które nadal coś znaczą, a Ty przypomniałbyś mi, dlaczego to właśnie Ciebie wtedy wybrałam.

Może i nie mam wszystkiego, ale kocham i doceniam to, co mam. Każdą z dobrych rzeczy traktuję jak wygraną na loterii.

Potrafimy wytrzymać prawie każdy ból, jeśli możemy żywić nadzieję, że przeminie. Lecz kiedy jesteśmy przekonani, że nie przeminie nigdy, staje się nie do wytrzymania.

Zbyt duża, zbyt mała, zbyt chuda,
zbyt gruba. Zawsze będziesz dla
kogoś zbyt. W tym zwariowanym
świecie bądź wierna sobie...
Bądź sobą!

Będę walczyć tak długo, aż pewnego dnia powiem sobie skromnie - wszystko czego chciałam dzisiaj już należy do mnie.

Człowiek osiągnął sukces, jeśli wstaje rano i kładzie się spać w nocy,
a pomiędzy tym robi to, co chce robić.

Co u mnie? Jak zwykle, coś się sypie, ktoś się kłóci, ktoś się czepia, ktoś przychodzi. Ja zostaję.

Ten niezręczny moment, gdy kogoś pocieszasz, a sama jesteś w gorszej sytuacji niż on.

Mam taki charakter, który czasem łatwo skrzywdzić i choć nie widać ran, na pewno pozostaną blizny.

Prawdziwym szacunkiem nie jest to, jak zachowujemy się przy danej osobie, ale to, jak mówimy o niej, kiedy nie ma tej osoby w naszym towarzystwie.

Za dużo myślę przed snem.
Zbyt często o rozmowach, które
zapewne się nigdy nie odbędą.
Zbyt często o zdarzeniach, które
pewnie nigdy nie będą miały miejsca.
Zbyt często o miejscach, które
przywołują wspomnienia...