
Niech zginie świat, byleby stało się zadość sprawiedliwość.
Niech zginie świat, byleby stało się zadość sprawiedliwość.
Świat jest jak książka, a kto nie podróżuje, ten zna tylko jedną stronę tej książki.
Najłatwiejsza to w świecie rzecz, nadawać sobie pozory posiadania wielkiej tajemnicy.
Istnieją tylko dwa dni w roku, kiedy nie możemy nic zrobić. Jeden nazywa się wczoraj, a drugi jutro. Dlatego dzisiaj jest idealnym dniem do miłości, do wiary, do marzenia, do walki, do żywienia nadziei.
Świat to książka, a ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jeden rozdział.
Gdy zaczynam zastanawiać się nad światem, jest taka równowaga, z jednej strony jest piękno, z drugiej straszna nędza. Czasem pomagam, ale to nie jest wiele wobec tego, co jest do zrobienia.
Śmierć zmienia wszystko.
Świat nie składa się z atomów, lecz z opowieści. Słowo zmienia universum, ponieważ to, co widzimy, zależy od tego, jak patrzymy. Kiedy patrzymy inaczej, widzimy inny świat.
Świat cały jest jedną wielką ironią. Słońce nadchodzi kiedy jej nie oczekujemy, potem spada kometa kiedy jesteśmy pełni szczęścia.
Nie jesteśmy tacy, jakim chcieliby nas widzieć inni. Jesteśmy tylko tacy, jakim widzimy siebie sami. Świat to lustro, w którym każdy widzi siebie.
Czanajemy wartości dopiero wtedy, gdy świata nie ma. I od prawie stu lat nie ma go po prostu. Fantomatyczna, jak uciszone marzenie tęsknota, strzępi na dnie duszy. I cała tajemnica zostaje na zawsze bez słów, osobna.