
Kiedy coś nie gra, po co to ciągnąć do żałosnego ...
Kiedy coś nie gra, po co to ciągnąć do żałosnego końca?
(...) znów przypłynęła do mnie fala wielkiej tęsknoty za tobą i od kilku dni paraliżuje mnie i nie daje o niczym innym myśleć. Tu kiedyś wypadł mi talerz z rąk, bo nagle zjawiłeś się w moich oczach. A wczoraj, wyobraź sobie, założyłam bluzkę na lewą stronę. I przecież przeglądałam się w lustrze przed wyjściem. Ale jakbym nie widziała w nim siebie.
Dusza bowiem barwi się wyobrażeniami.
Jesteśmy skazani na zgubę, skazani od samego początku, i umrzemy, znając
tylko niewielki fragment rzeczywistości,
który w dodatku pojmujemy na opak.
Zamiatanie wszystkiego pod dywan i
zamykanie w wygodnych skrytkach pamięci
czasami obraca się przeciwko nam.
Jak pogoń za wiatrem. I bez przerwy na drugim planie.
Ciemność. Niewidzialne dla niektórych, straszne dla innych. Ale dla mnie jest to przystanek. Ciemność to miejsce, w którym zasłaniam swoje słabości, ukrywam swoje błędy, chowam swoje tajemnice. Ciemność jest moją tylko. Ale w mroku jest też światło. Drobne iskry nadziei, które tańczą, mrugają i szukają drogi. Jest to światło, które pokazuje mi, że nawet w najciemniejszej nocy, zawsze jest miejsce dla światła.
Chcę wiedzieć, czy zależy ci na mnie samej, a nie tylko na odczuciach, jakie w tobie wzbudzam.
Podatność na zranienie jest tak
związana z życiem ludzkim jak oddychanie.
Nawet brak decyzji jest w gruncie rzeczy jakąś decyzją.
O ile rozmowa jest tekstem, o
tyle śmiech jest muzyką, sprawiającą,
że wspólnie spędzony czas staje
się melodią, której można słuchać
w kółko i nigdy nie straci uroku.