
Któregoś pięknego dnia umierasz i już.
Któregoś pięknego dnia umierasz i już.
-A jak mówisz na latarkę? Ręczny miotacz fotonów?
Jest dosyć cierpienia w jednej uliczce Londynu by wykazać, że Bóg nie kocha człowieka.
Kieliszek wina zawsze jest rozwiązaniem,nawet jeśli nie jesteś pewna,jaki jest problem.
Ciemność. Niewidzialne dla niektórych, straszne dla innych. Ale dla mnie jest to przystanek. Ciemność to miejsce, w którym zasłaniam swoje słabości, ukrywam swoje błędy, chowam swoje tajemnice. Ciemność jest moją tylko. Ale w mroku jest też światło. Drobne iskry nadziei, które tańczą, mrugają i szukają drogi. Jest to światło, które pokazuje mi, że nawet w najciemniejszej nocy, zawsze jest miejsce dla światła.
Sztuka moja jest i pozostanie protestem przeciwko temu właśnie światu, który ukazuje. I nawet gdyby opór był zgoła bezsilny, gdyby świat zewnętrzny do tego stopnia nas przeniknął i zniekształcił, iż nikt z nas nie mógłby zaufać żadnej myśli, żadnemu uczuciu swojemu, to przecież wystarczy sama świadomość zniekształcenia, ona to, świadomość, pozwoli nam wziąć rozbrat ze
spaczonym kształtem naszym.
Tak samo trudne jak wyrzeźbienie kwiatka z kamienia, jest samo życie.
Łatwiej jest przekonać innych o swojej urodzie, jeśli samemu nie
ma się co do niej wątpliwości.
Lustra mają jednak nieprzyjemny
zwyczaj przekazywania prawdy.
Bycie szczęśliwym to zdolność do uświadamiania sobie siebie bez trwogi.
I byłoby to wszystko śmieszne, gdyby nie było takie smutne.
Dorośleje się w bliskości umierania, nie śmierci.