
W lasy, w lasy, a co gęstsze. Z dwojga złego ...
W lasy, w lasy, a co gęstsze. Z dwojga złego wolę ghule niż ludzi.
Brak uczuć oznacza śmierć, ale działanie pod wpływem każdego uczucia oznacza bycie dzieckiem.
-W Niebo też nie wierzę.
-Jakoś niespecjalnie przeszkadza mu to istnieć.
Jak nie będziesz pił, to się nie upijesz.
Bo miłość jest jak drzewo: sama z siebie rośnie, głęboko zapuszcza korzenie w całą istotę człowieka i nieraz na ruinie serca dalej się zieleni.
Pełno na ziemi ludzi, co nie
zasługują, by do nich mówić.
To, że ludzie umierają, nie znaczy, że razem z nimi umiera nasz gniew.
Co mnie najbardziej martwi to cały ten czas, który straciliśmy.
Nie ma nic bardziej tragicznego niż żebranie o gest, o uśmiech od ukochanej Istoty. Przy tej tragiczności blednie wielka inna tragiczność, tragiczność cielesnego kalectwa, tragiczność duchowego kalectwa... wielka tragiczność blednie przy tragiczności żebrania o miłość.
Miłość, która niczego nie buduje, umiera w straszliwych cierpieniach.
Oddycha się tu melancholią bardzo szczególną, melancholią krańców świata.