Nazwany ziomusiem Narrator trochę spuścił z tonu.
Nazwany ziomusiem Narrator trochę spuścił z tonu.
Potknęłam się o rzeczywistość.
Spędzasz całe życie, stając się Bogiem, a potem umierasz.
Bo prawda jest tak nieznośna, że wolałabym, by podarował mi kłamstwo.
Przez moment był przerażony jak łatwo kłamstwo wskoczyło na jego usta. Widzisz, skarcił samego siebie, złam jedną zasadę i wszystkie idą do diabła.
Miarą dobra jest siła sumienia.
Odpowiedzi nigdy nie zjawiają się z okrzykiem Eureka!
Miłość - mruknęła nad zlewem. - Nikt zakochany nie wie, jak, u diabła, się z nią obchodzić.
Wszystko, co czyni człowiek,
czyni z tęsknoty za lepszym życiem.
Twoje ciało będzie lśniło w ciemności jak perła. Żadna nie rozumie, że jestem tylko obrazem, do którego nigdy nie dotrą, jestem tylko mgielną obietnicą, pięknym i kuszącym przedstawieniem zręcznego iluzjonisty.
Wszelkie uczucia czerpią swój absolut z marności gruczołów.