Nazwany ziomusiem Narrator trochę spuścił z tonu.
Nazwany ziomusiem Narrator trochę spuścił z tonu.
To, co jest najbardziej osobiste i prywatne,
a więc najwięcej angażuje emocjonalnie człowieka,
nie znajduje dostatecznych środków ekspresji werbalnej.
Dzięki kłamstwom zjesz obiad, ale nie zjesz już kolacji.
Było jej tylko przykro, że dziwny splot wydarzeń odmienił jej serce
i że uczucie, które się w nim zalęgło,
musiało zostać zduszone
przez absurdalny
wybryk losu.
Przychodzi baba do lekarza. A lekarz w Irlandii.
Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność.
Nawet najczarniejsza noc kiedyś się kończy, trzeba tylko doczekać świtu.
Umrzeć to nie sztuka,
natomiast sztuką jest żyć.
Prawdziwym arcydziełem - żyć i nie zejść na psy.
- Po kiego diabła stajesz, dupku jeden?! - wrzasnął w kierunku stojącego przed nimi samochodu.
- Kierowcy zazwyczaj stają na czerwonym świetle. Spróbuj czasami.
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
Jezu, jak mało człowiekowi trzeba, aby się poczuł szczęśliwy. Prawie nic.