
Jezu, akurat tego mi było potrzeba następny pieprzony psychiczny...
Jezu, akurat tego mi było potrzeba następny pieprzony psychiczny...
(…) im więcej słów, tym mniej są przekonujące.
Nie ma w świecie nic trudniejszego od prostoduszności i nie ma nic łatwiejszego niż pochlebstwo. Jeśli w prostoduszności choć jedna setna tonu zabrzmi fałszywie, to natychmiast następuje rozdźwięk, a za nim klapa. Natomiast pochlebstwo, nawet jeżeli wszystko, aż do ostatniej nuty, jest w nim fałszywe, to i tak bywa ono miłe i słucha się go nie bez przyjemności; wprawdzie wulgarna to przyjemność, ale przyjemność. I choćby pochlebstwo było najwulgarniejsze, przynajmniej połowa wydaje się zawsze prawdą. Dotyczy to zaś każdego poziomu rozwoju i każdej klasy społecznej. Nawet westalkę można uwieść za pomocą pochlebstwa. Cóż dopiero zwykłych ludzi!
Samotność we dwoje bywa trudniejsza, niż przebudzenie w pustym łóżku.
Na świecie nie ma nieporozumień. Są tylko różnice zdań.
Zrozum, takie pojęcia abstrakcyjne, jak wiara, bóg, moralność, dusza, nie dają się w ogóle ujednoznacznić w obrębie kalkulatora.
Mój Boże! Cała chwila rozkoszy! Czyż to mało choćby na całe życie człowiecze?
Co dla jednych jest podłogą, to dla innych staje się sufitem.
Filmy mówią Wam, co macie myśleć. Dobra książka pozwala samodzielnie przemyśleć kilka rzeczy.
Walczysz, żeby zabić, nawet kosztem poświęcenia wszystkiego!
Czuję się jak wyrwana z koszmaru. Dzień jak co dzień.