Nic, co jest coś warte, nie przychodzi łatwo.
Nic, co jest coś warte, nie przychodzi łatwo.
Najgorszy ból to ten, który sami sobie zadajemy.
Tego bólu nie da się opisać. Fizyczny... duchowy... metafizyczny... jest wszędzie, wsącza się do mego szpiku.
Razem z łzami wypływa cierpienie, by zrobić miejsce
na nową, kolejną falę bólu.
W niektórych książkach jest zbyt wiele prawdy. W innych zbyt mało kłamstwa.
I to jest tylko we mnie, czego nie ma.
Ale co jeśli...jeśli narrator kłamie? Może opowiada własną, fałszywą wersję, żeby przeciągnąć cię na swoją stronę? Albo żeby cię przestraszyć? A może jest wariatem?
– Jesteś moją obsesją, aniołku. Jestem od ciebie uzależniony. Jesteś wszystkim, czego
kiedykolwiek pragnąłem i potrzebowałem, wszystkim, o czym marzyłem. Jesteś dla mnie całym
światem. Żyję i oddycham tobą. Dla ciebie.
Zawsze coś wynajdziemy, żeby stworzyć sobie wrażenie istnienia...
Nie masz na upór lekarstwa.
Jego ciemne, przeszywające oczy wciąż się we mnie wpatrują, a palce szukają blizny na mojej twarzy.
Blizny na czole.
Tej, którą chowam pod grzywką.
Tej, o której nikt nie wie.