
Wyobrażałem sobie, że może rzeczywiście jest nadzwyczajnym człowiekiem. Po prostu ...
Wyobrażałem sobie, że może rzeczywiście jest nadzwyczajnym człowiekiem. Po prostu jest sobą i basta. I może właśnie temu zawdzięcza swoją siłę.
Jak to jest, że ludzie,
w których życiu chcemy coś znaczyć, przechodzą obok, wymykają się, odchodzą?
Absurdem jest dzielić ludzi na dobrych i złych. Ludzie są tylko czarujący i nudni.
Czy choćby najmniejsze osiągnięcie warte jest radości, jeżeli jego zdobyciu nie towarzyszyły ból i łzy?
Okazywali mu tyle szacunku, że miał ochotę krzyczeć.
Bo ludzie mądrzy podzielają myśli i słowa.
To, że się jest przeciwko złu, nie czyni nas dobrymi.
I nie wiem co mam robić. Czy iść do przodu, żyć znowu.. Czy też dalej tkwić w tym co było a co już nie powróci..
Jest jak kilka osób w jednym ciele. Czy to nie symptom schizofrenii? Muszę to wygooglować.
Życie stało się snem na jawie.
Są rzeczy, które na zawsze pozostaną poza ludzką zdolnością pojmowania.