
Jeśli znów za mną pójdziesz, to tak ci przywalę, że ...
Jeśli znów za mną pójdziesz, to tak ci przywalę, że ockniesz się w przyszłym tygodniu. Dotarło?
Pustynię upiększa to,
że gdzieś w sobie kryje studnię.
Właśnie tak musiał czuć się Kopciuszek.
Gdyby tylko, zamiast tańczyć z wdziękiem w balowej sali, był przyciśnięty do
ściany na imprezie w studenckim domu, otoczony ze wszystkich stron
przez pijanych ludzi. I, jeśli zamiast olśniewającej, szyfonowej sukni, miałby na sobie togę, którą ukradkiem naciągałby, pilnując, by istotne części ciała pozostawały zakryte. I, gdyby zamiast matki chrzestnej spełniającej każde jego życzenie, miałby nieznośną, starszą siostrę, która wmuszałaby w niego galaretkowe shoty, pakując mu je wprost do gardła. Jestem Kopciuszkiem.
Mężczyzna zakochuje się tak, jakby spadał ze schodów: to po prostu wypadek.
Zdecydowanie wole samotność niż poczucie utraty siebie, zdrady siebie.
Z oceanu błogiej nicości trafiłam wprost na rozpędzoną karuzelę wrażeń.
I pomyślała, że wiara też wymaga zaufania i samozaparcia.
Miłość to dotrzymywanie obietnic wbrew wszystkiemu.
Jeżeli wygram, wszyscy uznają mnie za geniusza. Jeżeli przegram, będę wariatem. Tak pisze się historię.
Bunt nie jest dążeniem, nie zna nadziei. To pewność druzgocącego losu, ale bez rezygnacji.
Masz prawo popełniać błędy, nie myli się ten, kto nic nie robi.