
(...) paranoja to nie tylko stan kliniczny, ale i cecha ...
(...) paranoja to nie tylko stan kliniczny, ale i cecha umożliwiająca przetrwanie.
Może pewnego dnia uświadomisz sobie, że wszystko, czego z taką pewnością oczekiwałeś, wszystko co zostało ci obiecane, po prostu się nie zdarzy. Wiesz, że nadszedł czas, by podnieść ręce do góry, poddać się, odsunąć. Życie dobiegło końca, teraz kolej na kogoś innego.
Kiedy się kocha kobietę wszystko, co łączy się z jej obrazem, miłość nasza stroi w zalety i cnoty urojone.
A kiedy ona cię kochać przestanie, zobaczysz noc w środku dnia, czarne niebo zamiast gwiazd, zobaczysz wszystko to samo, co ja.
Ich świat zatrzymał się na chwilę i stał w bezruchu, balansując na ostrzu noża.
Wiesz, tutaj wszyscy nie wiadomo czego się boją. W tym mieście wszystko się dookoła tego kręci, chociaż oni pewnie tego nie widzą. Trzymają się tego, co wiedzą, co usłyszeli jeden od drugiego. Nie rozumieją, że można wybrać też coś innego.
Uważam, że wszystko to, co człowiek pomyśli sobie, nie mogąc zasnąć, nie powinno nigdy zostać pomyślane. To są myśli zbędne, odpady dziennego myślenia, coś, czego nasz aktywny umysł nie chciał pomyśleć w dzień, a teraz, mając tyle czasu do dyspozycji, czuje się w obowiązku wykorzystać. Nie wiem: ta myśl przyszła mi do głowy pewnej bezsennej nocy,
a więc pewnie też jest do wyrzucenia.
[...] jestem bezradny, jestem jak organiczna definicja angielskiego słówka „pathetic", jestem jak podstarzały Donnie Darko,
jestem potencjalnym samobójcą z miłości
przez utopienie, jestem jak otwarta czakra, cieknący kran i krwawiący nos.
Szczególnie na odwzajemnienie tego, co dajesz...
Muzyka: pompa do nadmuchania duszy.
Nie jestem niewolnikiem swojej reputacji.