Dlaczego nieobecność tak bardzo potęguje miłość?
Dlaczego nieobecność tak bardzo potęguje miłość?
Największa jest miłość matki, druga psa, a trzecia kochanki.
A ja sądziłem: minie, przejdzie, że
jakoś ból wypielę.A ty mi ciągle z
dna pamięci wypływasz jak topielec.
Mało ludzi z miłości umiera, a tak wiele z niej żyje.
Miłość jest córką wiedzy, im głębsze poznanie tym gorętsze ukochanie.
Nie kochać w taką noc to grzech.
Miłość własna jest początkiem dożywotniej namiętności.
Trzeba być trochę podobnym, by się rozumieć i nieco różnym, by się kochać.
- A miłość? Czym jest dla Ciebie? - Zależy, na jakim etapie. Myślę jednak, że to połączenia chemii umysłów, dusz i ciał. Ktoś, kto jest dla ciebie i kumplem, i kimś, kto budzi w tobie szał zmysłów. Osoba, która cię inspiruje i o którą chcesz, i potrafisz walczyć jak lew. Krótko mówiąc: jeśli człowiek od drugiego człowieka uzależniony jest jak od heroiny, to chyba jest miłość.
Miłość zaczyna się rozwijać dopiero wówczas, gdy kochamy tych, którzy nie mogą się nam na nic przydać.
Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, ale razem w tę samą stronę. Miłość ma swe korzenie w sercu, a serce jest symbolem, który wykracza poza zmysłowe postrzeganie świata.