Kochać i tracić, pragnąć i żałować, Padać boleśnie i znów ...
Kochać i tracić, pragnąć i żałować,
Padać boleśnie i znów się podnosić
Krzyczeć tęsknocie: „Precz!” i błagać: „Prowadź”
Oto jest życie: nic, a jakże dosyć…
Wszyscy sądzą, że miłość boli, ale to nieprawda. Samotność boli. Odrzucenie boli. Utrata kogoś boli. Zazdrość boli. Wszyscy mylą te rzeczy z miłością, ale w rzeczywistości miłość jest jedyną rzeczą na świecie, która przykrywa cały ból i sprawia, że ktoś znów potrafi poczuć się cudownie. Miłość jest jedyną rzeczą na tym świecie, która nie boli.
Na tym chyba właśnie polega miłość - że widzę, jaki jest popaprany, ale i tak go kocham, bo wiem, że i ja jestem tak samo popaprana, a może nawet bardziej.
Prawdziwa miłość jest czymś wyjątkowym, zdarza się mniej więcej dwa albo trzy razy na wiek. Poza tym jest próżność lub nuda.
Miłość, to nie tylko piękne słowa i gesty, ale przede wszystkim drobne czyny, które podejmujemy każdego dnia. To troska o drugą osobę, szacunek i zrozumienie. Bez nich miłość nie ma sensu.
Tak, możesz być dla mnie wszystkim. Wierzę w Ciebie i wierzyłam od pierwszej chwili naszego poznania. Możesz wszystko zmienić, wszystko ze mnie zrobić, co zechcesz. Tylko chciej tego i kochaj mnie bardzo. Mnie trzeba strasznie, bez pamięci kochać i trzymać z całej siły. Inaczej nie ma mnie. Ginę czasem nawet sama dla siebie. Sama siebie nie znam w takich chwilach.
Czasami była spięta i zamknięta w sobie, kiedy indziej promienna i beztroska - wciąż inna.
A każdy nastrój znajdował odzwierciedlenie w kochaniu, więc miałem wrażenie, jakbym się spotykał z wieloma różnymi kobietami. Pewnie dlatego wszystko trwało tak długo. Bo widzisz, ja się szybko nudzę.
Największą moją porażką było to, że dałam odejść miłości, nie byłam gotowa o nią walczyć i ją zatrzymać.
Powiedział mi w któreś urodziny, że nie będzie mi życzył spełnienia marzeń, bo sam będzie je spełniał. Kiedy ryczę na kanapie, bo znowu coś mi nie wyszło, patrzy mi w oczy i mówi, że jestem silna i nic takiego się nie stało. Kiedy wkurzam się i bluzgam, bo ktoś mnie znowu obgadał, mówi, że tak po prostu się dzieje i szkoda moich nerwów. Kiedy zarysowałam mu już drugi raz samochód powiedział, że chociaż konsekwentnie, bo z tej samej strony. I milion razy słysząc w środku nocy: “Misiu, pogadasz ze mną?” odpowiadał patrząc jednym okiem: “No jasne.” Spełnił już moje największe marzenie. Uczynił mnie swoją królową.
Czasami ogarniał ją strach, kiedy czuła siłę swojej miłości.
Matka z przypadku... Przyjaciel z wyboru.