
Dlaczego nieobecność tak bardzo potęguje miłość?
Dlaczego nieobecność tak bardzo potęguje miłość?
Miłość własna jest najniebezpieczniejszym doradcą.
Nie mylić miłości z zakochaniem. Zakochanie
to jest reakcja fizjologiczna, jak erekcja. To się
po prostu zdarza, czasem samo z siebie.
Jak ktoś nie chce, żeby się zdarzyło, to
ucieknie na czas, jasne. A miłość to nie
jest uczucie, to postawa względem drugiego
człowieka i seria decyzji, jakie się podejmuje.
Miłości się nie czuje, tylko się nią żyje. Kocham
swoją żonę, bo kiedyś tak zdecydowałem:
"Będę kochał właśnie ciebie".
Twoim powołaniem jest poezja i... miłość.
Los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby
uświadomić im, ile dla siebie znaczą.
Tylko przy związaniu się na stałe człowiek może się rozwijać, może wzrastać miłość, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i nadzieja.
To przypadek tworzy najpiękniejsze historie o miłości. Uczucie rodzi się w miejscach po których się tego nie spodziewamy, w czasie w którym o tym nie marzymy, w ludziach którzy jeszcze do niedawna się nawet nie znali. Wciąż zachwycam się tą chemią przypadku, nazywaną przez niektórych przeznaczeniem.
Bo nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie.
Człowiek wie, że to miłość, kiedy chce przebywać z drugą osobą i czuje, że ta druga osoba chce tego samego.
Miłość to nie tylko uczucie. Jest to także sztuka. Prawdziwa miłość nie polega na tym, że kochamy, ale na tym, jak kochamy.
Kiedy jest się w nieszczęściu, trzeba kochać nieszczęśliwych, albo przestać kochać samego siebie.