Bóg, czyli natura.
Bóg, czyli natura.
Na wilka okrzyk, a niedźwiedź pszczoły drze.
Cokolwiek nosisz w sile piersi, siej po polach, lasach, sadach. Kolosalne drzewa wielkością oszałamiają, ale piękno to ma korzenie w ziemi, nie w chmurach.
Przytaczanie natury koi, leczy, uzdrawia. Nie znam skuteczniejszego sposobu odnalezienia spokoju serca, senności, równowagi myśli. Pogodna samotność wśród przyrody rozjaśnia umysł, odnawia ciało, budzi siły, obudza znowu człowieka do zdrowych i udanych działań emocjonalnych.
W Narodzenie Panny Marii pogodnie, tak będzie cztery tygodnie.
W dobrym roku lada ziemia żyzna.
Jak komu z rana, to i do wieczora.
Kwiecień suchy nie daje otuchy.
Lisowi, choć już położony, jeszcze nie dowierzaj.
Suchy marzec, mokry maj będzie żyto jako gaj.
Każde drzewo, każdy fragment roślinności stanowi dla mnie otwartą księgę, w której czytam z zachwytem. Natura jest dla mnie niemym, ale jakże wymownym językiem, którym mówi do mnie Bóg.