Chcę, by mój świat był twoim, a twój moim. Na ...
Chcę, by mój świat był twoim,
a twój moim. Na tym polega przyjaźń.
Pochlebstwo prawdziwego przyjaciela jest czymś potwornym.
Przyjaciel to człowiek, do którego dzwonię
po wielu miesiącach milczenia, i nie pyta:
dlaczego się nie odzywałaś, tylko mówi:
cieszę się, że właśnie dziś słyszę Twój głos.
Przyjaciel to osoba, która zna piosenkę twojego serca i potrafi ją śpiewać, gdy ty sam zapomnisz jej słowa.
Prawdziwi przyjaciele nie odchodzą. Nie oceniają nas i szanują wszystko co robimy, każdy nasz wybór. Zawsze są przy nas w gorszych momentach, wspierają. I nie ma słów na to żeby wystarczająco im podziękować.
Wróg może cię zranić, zniszczyć potrafi tylko przyjaciel.
Przyjaźń to nie tylko towarzyszenie nam w życiu, to się wtajemniczać, to wyzbywać się jakiegoś kawałka siebie, tworząc miejsce dla kogoś innego. To także zdolność mówienia sobie prawdy. Przede wszystkim prawdy o sobie samym.
Przyjaźń jest jak delikatny kwiat, potrzebuje opieki, troski i uwagi. To podtrzymujące ramię w trudnych chwilach i uśmiech, kiedy nie ma na co się cieszyć. Przyjaciel to osoba, z którą nie musimy mówić na głos, bo rozumieją nas bez słów.
Głęboka przyjaźń jest jak zdrowie, nie zauważamy jego wartości, dopóki go nie stracimy.
Widocznie jednak moje życie nie było dostatecznie ciekawe, by ktoś chciał je ze mną dzielić.
Dla niej przyjaciele to byli ludzie, którzy pytają, jak minął Ci dzień, którzy podają Ci paczkę chusteczek, gdy płaczesz, którzy o północy wpuszczają Cię do swojego mieszkania, piją z Tobą wódkę, a potem ścielą dla Ciebie łóżko na nocleg, którzy przed podróżą mówią Ci: „Uważaj na siebie”, którzy o drugiej nad ranem podnoszą słuchawkę telefonu i przez godzinę słuchają, jak przeklinasz życie.