
Nie rozumiem ludzi, którzy sami ze mnie zrezygnowali, odepchnęli mnie ...
Nie rozumiem ludzi, którzy sami ze mnie zrezygnowali, odepchnęli mnie i zerwali kontakt, a potem wracają i są zdziwieni, że już na nich nie czekam.
Nie obiecuję być bezbłędna, idealna, najlepsza, ale obiecuję być zawsze.
Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.
Myślę, że najwspanialsze wspomnienia związane są z najbardziej nieprawdopodobnymi miejscami. To dowodzi, że spontaniczność jest bardziej satysfakcjonująca niż skrupulatnie zaplanowane życie. Drobiazgowo zaplanowane cokolwiek.
Czasem przychodzi taki moment w życiu
że trzeba zrezygnować, zapomnieć, pójść na przód i nieważne jak cholernie by Ci zależało, jak trudne by to było po prostu trzeba odejść.
Ja zawsze byłam niepewna. Mnie można, jak świeczkę, zdmuchnąć. Jednym słowem, jednym gestem, jednym spojrzeniem.
Są momenty w życiu gdy nie potrzebujesz słów pocieszenia, lecz świadomości i poczucia, że jesteśmy dla kogoś ważni!
- Napisz do niego!
- Błagam, i co mu powiem?
- Hej, co tam u Ciebie? Chcesz iść ze mną na kawę? Herbatę? Do łóżka?
Z czasem potrzebujemy dłoni. Nie pieniędzy, telewizorów, domu, auta czy też lepszej pracy. Przychodzi moment, że cała egzystencja sprowadzać się będzie do dłoni drugiego człowieka, do jego obecności. Pozornie proste i banalne.
Czasami można zapomnieć, co się zdarzyło, a nawet to, co się mówiło, ale nigdy nie zapomni się tego, jak sprawiło się człowiekowi, że poczuł się dobrze.
Może rzeczywiście dopiero po ciężkim kryzysie człowiek poznaje siebie naprawdę, może trzeba dostać w kość, żeby zrozumieć, czego właściwie chce się od życia.