Zapadał już zmrok, więc dowódca pułku wręczył mi amerykańską latarkę.
Zapadał już zmrok, więc dowódca pułku wręczył mi amerykańską latarkę.
Ludzie lubią komplikować sobie życie, jakby już samo w sobie nie było wystarczająco skomplikowane.
Człowiek zawsze zastanawia się nad sensem swojego życia - co go czeka, dokąd zmierza, co go spotka. Ale prawdziwa mądrość polega na tym, żeby docenić drogę, a nie tylko cel. Cieszyć się drobnymi rzeczami, chwilą, obecnym dniem. Bo życie to nie jest jakaś wielka meta, to ciągły proces, którego nie powinniśmy traktować jak wyścigu.
Ponieważ nie chcę ginąć sam, chcę, abyś umierał ze mną.
To był logiczny wybór.
Życie jest jak jazda na rowerze. Aby utrzymać równowagę, musisz się poruszać. Czasami droga jest wyboista, czasami płaska, ale zawsze jesteś ty, kto steruje kierunkiem.
Szaleństwo od geniuszu dzieli bardzo cienka linia.
Nadzieja jest radykalnym protestem przeciw wytyczaniu granicy możliwościom.
Tu się nie mówi: tato, nie umieraj! Tu się umiera.
Początki są nagłe, ale także podstępne. Zakradają się z boku, trzymają się w cieniu, czają się, nie rozpoznane. A potem eksplodują.
Błądzi człowiek, póki dąży.