Nieustannie się módlcie!
Nieustannie się módlcie!
Niech tańcem chwalą Jego imię, Jemu niechaj grają na bębnie i lirze.
Bóg jest wszędzie tam, gdzie go wpuszczają. Nie bije w drzwi zbrojną ręką, nie buduje fortec i nie wspiera żadnych fanatyków. Nie tworzy wyrzutków. Bóg jest przy nas za naszą zgodą. Jeśli go wypędzimy, po prostu odejdzie.
Marzę o czymś bardzo prostym, o czymś zbliżonym do najprostszych gmin chrześcijańskich w pierwszych wiekach Kościoła... Jakieś kilka dusz zgromadzonych, żeby prowadzić życie nazaretańskie, żyć z praw rąk jak Święta Rodzina, praktykować cnoty nazaretańskie kontemplując Jezusa... mała rodzina, małe ognisko zakonne, maleńkie, najprostsze.
Człowiek musi wołać do Boga i nazywać Go Ojcem tak długo, aż Bóg stanie mu się rzeczywiście ojcem.
Wtargnięcie Boga, gwałtowne, totalne, przynosi radość, która nie jest niczym innym, jak szczęściem uratowanego, szczęściem topielca wyciągniętego w ostatniej chwili z wody.
Nie płacz w liście, nie pisz że los ciebie kopnął, nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia, kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno.
Jakże piękne są oblicza zrozumienia Boga, którego miłość została opuszczona a mimo to kocha, którego miłość zostaje odrzucona, a mimo to daje, który jest zapomniany, lecz nie zapomina, który jest zdradzony, ale mimo to jest wierny.
Tam gdzie przechodzą święci, przechodzi z nimi Bóg.
Już dawno powiedziałem sobie, że profesją, na którą bym się zdecydował, mogłoby być tylko służenie Bogu. I tak jest. Wiara jest dla mnie niezbędna do życia. Nie jestem w stanie bez niej funkcjonować.
Nie ma tu na ziemi nic, co by nie ujawniało albo nędzy człowieka, albo miłosierdziu Bożego; albo nędzy człowieka bez Boga, albo potęgi człowieka z Bogiem.