
Szczęśliwcy nigdy nie przynoszą pocieszenia.
Szczęśliwcy nigdy nie przynoszą pocieszenia.
Tak długo opakowywałem się w milczenie, że trudno mi się rozpakować w słowach.
Złamane przyrzeczenia są jak rozbite lustra. Ranią tych, którzy się ich kurczowo trzymają
i wpatrują w popękane odbicia samych siebie.
W rzeczywistości czas nie mija. My mijamy.
Spekulacje zawsze są ciekawsze od faktów.
Serce ma swoje racje, których rozum nie uznaje.
Prawda jest jak przykrótki
koc, pod którym marzną stopy.
Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem okrzyk radości.
Niechętnie cokolwiek przyrzekałam.
Zbyt łatwo było nie dotrzymywać słowa.
Jak lizać rany celnie zadane, jak lepić serce w proch potrzaskane?
Miłość nigdy nie ma sensu.