Jeden to samotna liczba.
Jeden to samotna liczba.
Komety zawsze spadają nie w porę.
Kiedy nagle znika ktoś bliski, nawet ludzie bez wyobraźni są w stanie wymyślić tysiąc straszliwych scenariuszy albo, co jest jeszcze gorszą torturą, tysiąc powodów do nadziei.
Marzenia czekają na odkrycie w
tym, co porusza nas do głębi, co kochamy
- jakieś miejsce, fragment książki, filmu, obraz.
Pan Bóg, jak wiadomo, tworzył świat przez bodajże tydzień, a potem spojrzał na swoje dzieło i powiedział: „Ooo kurwa!”. A później dodał: „A, mam jeszcze chwilę, teraz zrobię coś naprawdę ładnego. Coś mnie godnego,
coś zaprawdę w boskim wymiarze. Coś
takiego, co jest autentyczną kwintesencją
piękna i nie ma wad”. I zrobił kota.
To nie jest odwaga, która każe nam walczyć z desperacją, kiedy nie mamy już nadziei. Prawdziwa odwaga to umiejętność przeciwstawienia się złu, kiedy jeszcze mamy wybór.
Jednak w życiu zwykle tak się zdarza,
że kto spodziewa się nieoczekiwanego,
ten dobrze na tym wychodzi.
Nie jest ważne, co ludzie mówią o tobie, czy to jest prawda czy nie. Ważne jest to, co ty myślisz o sobie. Bo to twoja wizja rzeczywistości, a nie cudza, kreuje twój świat.
Własnego życia nie da się opowiedzieć, można je tylko obnażyć.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Nucę piosenkę, jakby jej tekst
skrywał instrukcje,muzyczną
mapę z zaznaczonym miejscem
i trasą, jak tam dotrzeć.