
Patrzyłem, jak odchodzi: pociągnięcie pędzla rozmywające się na płótnie czasu.
Patrzyłem, jak odchodzi: pociągnięcie pędzla rozmywające się na płótnie czasu.
Nie masz takiej radości w gospodzie jak na drodze do niej wiodącej.
Daj im migoczące światełka, a nazwą je nadzieją.
Daj im nadzieję, a zrobią dla ciebie wszystko.
Wreszcie zrozumiałem, co to znaczy ból. Ból to wcale nie znaczy dostać lanie, aż się mdleje. Ani nie znaczy rozciąć sobie stopę odłamkiem szkła tak, że lekarz musi ją zszywać. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli nas calutkie serce i zdaje się nam, że zaraz przez to umrzemy, i na dodatek nie możemy nikomu zdradzić naszego sekretu. Ból sprawia, że nie chce nam się ruszać ani ręką, ani nogą ani nawet przekręcić głowy na poduszce.
Cicho, cicho dzieci. To nie demony, nie diabły... Gorzej. To ludzie.
To pewne, że jeśli się czegoś pragnie, trzeba zaryzykować.
Każda głupota, pozostawiona samej sobie, rodzi głupotę jeszcze większą.
Mieszkaliśmy w tym samym domu, ale w zupełnie innych kręgach istnienia.
Wszyscy wiemy, że czeka nas śmierć, ale nikt w to nie może uwierzyć.
Potępiamy to, czego nie rozumiemy.
Nieodzownym warunkiem szczęścia jest zachowanie umiaru.