
A mnie beszczelnie kochaj, choć smutne śpiewki przędę, bo przecież ...
A mnie beszczelnie kochaj, choć smutne śpiewki przędę, bo przecież będę, no przecież będę.
Serce miałem jakby wszędzie naraz.
I w ogrodzie śmierci zaczął się taniec życia.
Przez kilka potwornych sekund myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę.
Chociaż oboje konsumują drobne kęsy czasu, wciąż pozostaje im niestrawna wieczność.
Przeszłość nie jest ciężarem, są w niej uśpione skrzydła.
Piętnaście minut po czwartej wszystko wydaje się możliwe. Absolutnie wszystko.
Oto paradoks straty: jak coś, czego już nie ma, tak bardzo może nam ciążyć?
Ja nie byłam gotowa na cierpienie.
Bądź niczym bijące źródło, nie zaś jak staw, w którym zawsze stoi ta sama woda.
A kto ci powiedział, że zawsze ma być sprawiedliwie?