Żałuję, cóż to za słowo. Poszedłbym na bosaka na koniec ...
Żałuję, cóż to za słowo. Poszedłbym na bosaka na koniec świata, gdyby można to odwrócić.
Nawet jeśli kończy się jedna przygoda, to druga się zaczyna.
Dojrzałość to wiara, że nasze życie ma tyle sensu i celu, i jest na tyle wspaniałe, na ile takim je uczynimy.
Życie nie polega na tym, by mieć - chodzi raczej o to, by bardziej być.
Cierpimy bo czujemy, że dajemy więcej, niż otrzymujemy w zamian.
Małe świństwa mówi się głośno.
Wielkie szeptem. Prawdy natomiast nie mówi się w ogóle. Kto wie, czy każda prawda nie jest w gruncie rzeczy największym świństwem.
Choćby i najtęższa zima – tylko do wiosny trzyma.
Ileż razy, żeby nazwać to, co czuję, musiałem to najpierw przeczytać.
– Powiedz mi, jak mnie kochasz.
– Powiem.
– Więc?
– Kocham cię w słońcu. I przy blasku świecy.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie –
nawet wtedy gdy ci łyżka spadnie.
Szli obok siebie - dwa niezależne kontynenty doświadczeń i uczuć - niezdolni się porozumieć.
Szaleństwo od geniuszu dzieli bardzo cienka linia.