-Może wyjdziesz z pokoju? -Będę musiała się wtedy spotkać z ...
-Może wyjdziesz z pokoju?
-Będę musiała się wtedy spotkać z ludźmi.
-I tego się tak boisz?
-Nie! Boję się, że znowu mnie zranią.
Żyjemy długo, bardzo długo i pracowicie, w przerwach pomiędzy intensywnymi momentami największego smutku – i także największej radości, żyjemy w ekstatycznych momentach,
lecz pomiędzy nimi trwają epickie przerwy.
W życiu najwięcej jest właśnie tych przerw, które, spragnione może następnej epifanii, lękające się następnej klęski, rozpościerają się między wielkimi i rzadkimi momentami jak łagodny płaskowyż, w wysokich górach. Póki znajdujemy się na płaskowyżu nie umiemy nigdy zgadnąć, co jeszcze się wydarzy, co przyniesie następne gwałtowne uderzenie życia. Nieraz myślimy, że nic się już nie wydarzy, że smutek nigdy się nie skończy. Ale na ogół mylimy się – zawsze przychodzi następny wstrząs,
czasem też następna radość. Zawsze przychodzi
kolejny rozdział, a w nim ukryte skarby –
żyjemy w chwili i w trwaniu.
Zanim wstąpisz na drogę zemsty, wykop dwa groby.
Nie ma pośpiechu. Jeśli coś jest nam przeznaczone, wydarzy się - we właściwym czasie, z odpowiednią osobą i z dobrych powodów.
Jestem sama, mimo że otacza mnie tłum ludzi...
Wszyscy pytają , jaki jest sens życia, a nikt nie pyta, jaki jest sens śmierci.
Słońce bez cienia jest mniej słoneczne.
Do czego pan zmierza?" Nie wiem; o to właśnie chodzi, że nie wiem. Wiem tylko, że będę biegł przez całą drogę; i że będę mówił cały czas.
Zawód miłosny może zmienić ludzi
w potwory przepełnione smutkiem.
Z oceanu błogiej nicości trafiłam wprost na rozpędzoną karuzelę wrażeń.
-No przecież trzeba nauczyć się chodzić, sir, zanim człowiek spróbuje biegać.
– Nie! Nigdy tego nie mów, Tolliverze! Nigdy! Biegaj zanim zaczniesz chodzić! Lataj zanim zaczniesz pełzać! Ale zawsze naprzód! (…) Wszystko albo nic, Tolliverze!