A co byś zrobił, gdybyś się nie bał?
A co byś zrobił, gdybyś się nie bał?
Zaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie każdego dnia.
Jeśli nie nakłonię niebios, poruszę piekło.
Wykluczone, żeby ze spokoju można było zrobić szczęście.
Słowa są jak nitki, potrafiące gmatwać i plątać najprostsze obrazy, niczym niepokorna ręka losu.
Tak czy owak, niekiedy sami przed sobą nie jesteśmy w stanie wyznać własnych problemów.
Koniec miłości nie daje o sobie zapomnieć.
Nawiedza snami. Nawiedza ciszą. Nawiedzani przez
upiory, stajemy się jak one. Życie dopływa. Słabnie tętno.
Nic cię nie rusza. Niektórzy to aprobują i twierdzą, że to leczy.
To wcale nie leczy. Martwe ciało nie czuje bólu.
Potykając się można zajść daleko,
nie wolno tylko upaść i nie podnieść się.
- Wszyscy malarze, których zbierasz, nie żyją.
– Znacznie łatwiej negocjuje się z nimi ceny.
Wykąpmy się jeszcze raz w tych spranych gestach, kawałach i docinkach, wypijmy jeszcze kilkadziesiąt ślepych bruderszaftów, by następnego dnia po południu, umyci i ogoleni, ze zmiażdżoną głową, po czterech kawach stawić czoło dojrzałości.
Życie to szkoła, w której
każdy uczy się innej lekcji.