
Leżę na łóżku, przyjaźnię się z sufitem i męczy mnie ...
Leżę na łóżku, przyjaźnię się z sufitem i męczy mnie świadomość, jak wiele rzeczy
w życiu potrafiłbym dobrze robić.
Nadal tam jest. Ze zniszczonym kwiatem w dłoni. Daleko za nami. Mała gasnąca gwiazda, która wypadła z naszej konstelacji.
Jedna strona zawsze kocha mocniej.
To, że owa niejednakowość nigdy nie jest otwarcie komentowana, jest oszustwem, na które strony jednomyślnie się godzą.
Porzuć wszystko, co znasz. Porzuć, porzuć, porzuć. Nie bój się, że zostaniesz bez niczego, bo na koniec to nic będzie ci podporą.
Lubisz śmierć, ból i cierpienie, bo w twoim mózgu coś nie kontaktuje.
To przerażające, że zespół rezygnacji i braku wiary w siebie może człowieka osłabić bardziej niż jakikolwiek uszczerbek fizyczny.
Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich.
Ale kiedy mężczyzna i kobieta poczują,że są sobie przeznaczeni,wszystko inne przestaje dla nich istnieć. Jakby nagle zniknęły ziemia, niebo, czas, przeszłość i przyszłość.
Sen to ratunek duszy przed atakiem paniki.
Ja tam nie walczę. Siedzę, gdzie mi każą, ale chociaż żyję.
"Zakochałam się w magii słów, w tym, w jaki sposób mnie dotykał
i co mówił, kiedy mnie dotykał. Pociągnął mnie za sobą jak wiatr pociąga nasionka dmuchawca.
Ja – bez woli… on jak żywioł."