A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei. Jak kamienie ...
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei. Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec.
Jak lizać rany celnie zadane, jak lepić serce w proch potrzaskane?
Jakub myślał przez chwilę.
- Ciapuś! - wrzasnął wreszcie. - Gdzie jesteś, zdechlaku?
- Przecież nie masz psa - zdziwił się morderca.
Dwumetrowy pyton wystrzelił spod łóżka i owinął mu się wokół nóg.
- Co to jest? - zawył.
- Zdziwiony? To jest właśnie Ciapuś. Ciapuś, uduś pana.
Obiecywała nagły, obezwładniający smutek.
Łabędź-burżuazyjny ptak,a głupi jak cholera.
To przecież nie chęć stosowania się do reguł prawa sprawia, że wszyscy zachowują się tak, jak nakazuje społeczny obyczaj, lecz strach przed karą.
Trudno dwóm panom służyć.
Nic we mnie nie ma. Nic nie zostaje.
Bo pić trzeba umieć.
Wielu chce jeździć z Tobą limuzyną, ale ty chcesz kogoś, kto pojedzie z Tobą autobusem jak limuzyna nawali.
Prawda to zjawisko lokalne. Jak mikroklimat.