
Czuję się jak wyrwana z koszmaru. Dzień jak co dzień.
Czuję się jak wyrwana z koszmaru. Dzień jak co dzień.
To moje wspomnienie nie ma daty, podobnie jak ptaki fruwające po niebie nie mają imion.
Czasem trzeba poprosić o pomoc, nawet jeśli się nie ma na to ochoty...
To było szaleństwo, miękkie i łagodne, ale zupełne.
Życie było skomplikowane, chociaż oczywiście znacznie lepsze od jego alternatywy.
Wierzyć, to znaczy ufać, kiedy cudów nie ma.
Wybaczyć nie oznacza zaakceptować.
Świecie zaśnij
wreszcie, zdrętwiej, zemdlej
i nie rań więcej.
Innym razem to tak jak nigdy.
Jedyną rzeczą, która umożliwia życie, jest ciągła i nieznośna niepewność, niewiedza, co zdarzy się dalej.
Im bardziej powtarzam sobie "niemożliwe", tym mocniej słowo "możliwe" odbija się echem pod czaszką...