
(...) o zmierzchu można bezkarnie popełnić największe szaleństwo.
(...) o zmierzchu można bezkarnie popełnić największe szaleństwo.
Wprawdzie nie pada, ale za to leje.
Widok cudzego bólu pozwala łatwiej znosić własny.
Jeśli jakaś dłoń ma miejsce w drugiej dłoni, to właśnie jest przyjaźń.
Problem nierozwiązany trzeba podzielić na mniejsze kawałki i rozpracować po fragmencie.
To nasze wybory ukazują,
kim naprawdę jesteśmy,
o wiele bardziej niż nasze zdolności.
Też bym chciał, żeby ktoś kiedyś tak niecierpliwie na mnie czekał, że z tej wielkiej tęsknoty, aż nie mógłby usnąć.
Nie ma rzeczy niemożliwych.
Są tylko mało prawdopodobne.
Czy dwa anioły, leżąc, są w stanie stykać się grzbietami? Jeśli nie, jakże muszą zazdrościć nam, ludziom.
Znajomości się nie szuka, one same przychodzą jak dar z niebios. Można pracować nad dalszym rozwojem wzajemnych stosunków, ale poznanie jest zawsze przypadkowe.
Starzeję się, przedwcześnie jak
winogrono zmieniające się w rodzynek na przyspieszonym filmie.