Im dalej jedziesz, tym lepiej poznajesz to, co zostawiasz za ...
Im dalej jedziesz, tym lepiej poznajesz to, co zostawiasz za sobą.
Jeden krok rozpoczyna tysiąc-milową podróż.
Nie blednieje, nie zgrzyta zębami, nie gryzie pięści z bólu i nie szarpie sobie duszy ten, kto wcale nie kocha…
[...] pyta, czy to jest dla mnie jakiś problem. [...]
Nie, mówię, wszystko w porządku.
Przyłóż mi spluwę do głowy i rozchlap mój mózg na ścianie.
Naprawdę, mówię. Nie ma sprawy.
Ubóstwo cnoty nie traci.
Nic tak człowieka nie rujnuje jak brak wiary w siebie.
Najdłuższy marsz zaczyna się
od pierwszego kroku.
Mamże ci ja lustro plastikowe, pójdę i trzasnę nim bydlę po głowie.
Samobójcy jawią się nam jako obciążeni poczuciem winy za indywidualizację, jako owe dusze, które za cel życia uważają już nie doskonalenie się i kształtowanie samych siebie, lecz unicestwienie się, powrót do matki, do Boga,
do wszechświata. Natury takie są w większości zupełnie niezdolne do popełnienia prawdziwego samobójstwa, ponieważ pojęły dogłębnie tkwiący w nim grzech. Dla nas są jednak samobójcami, gdyż w śmierci, a nie w życiu widzą wybawiciela, są gotowi usunąć się i poświęcić, zgasnąć i wrócić do początku.
Człowiek jest podły, do wszystkiego przywyka.
Zawiedzione nadzieje rodzą wielki ból.