
Szyby lecą, szklarz się śmieje.
Szyby lecą, szklarz się śmieje.
Tak, każdemu się wydaje, że umrze, kiedy zostaje rozdzielony z ukochaną osobą.
Ufam mu na tyle, na ile sama mogę przesunąć fortepian.
Drogocenne szable daje się bohaterom, a noże cnotliwym niewiastom.
Uciec, mianowicie, trzeba dokądś. Gdziekolwiek to jest.
Wolę być samotnym wilkiem, niż płaszczącym się psem.
- Nie jesteś zwyczajna, Gwendolyn - wyszeptał, gładząc mnie po włosach. - Jesteś całkiem, zupełnie niezwykła.
Czy to nie dziwne, po tym wszystkim, co się stało? Po tym wszystkim, przez co przeszedłem. Przez co ty przeszłaś. Że miłość odczuwa się najbardziej. Coś we mnie kocha coś w tobie.
A właściwie, co ja niewłaściwego zrobiłem?
Zostaje Ci wzruszenie ramion - pamiątkowy gest po tym, że umieliśmy latać.
Ostatecznie stajesz się kimś tylko po to, by nim być - a co potem?