
Człowiek z epoki katastrof nie ma własnego losu, nie ma ...
Człowiek z epoki katastrof nie ma własnego losu, nie ma charakteru, nie ma własnych myśli.
Nocą wszystko jest płomienne: gwiazdy, myśli i łzy.
O to chodzi w dojrzewaniu, prawda? O to, by nie dawać po sobie poznać, że się cierpi.
Martwi nie są przerażający. Nie mogą cię skrzywdzić.
Najważniejsze nie są pieniądze, największym darem jest uwaga i czas.
Miłość powinna człowieka rozwijać, dodawać mu sił
do działania, inspirować i mobilizować do próbowania nowych rzeczy. Wszystko wydaje się w zasięgu ręki,
kiedy ma się przy sobie ukochaną osobę.
O umarłych albo dobrze, albo wcale.
Nie może być odważnym ten, kto nie zaznał strachu.
Jeśli kłujecie nas, czy nie krwawimy? Jeśli łaskoczecie nas, czy nie śmiejemy się? Jeśli trujecie nas, czy nie giniemy? a jeśli nas krzywdzicie, czy nie mamy się zemścić?
Człowiek może zagrzebać własne ego tylko do pewnej głębokości. Poniżej tego poziomu cała gra w altruizm stawała się żałosna.
– Sie masz!? Jak leci?
– Normalnie.
– No, to trzeba to oblać.
– No trzeba.