
Jesteśmy sami dla siebie największą niespodzianką.
Jesteśmy sami dla siebie największą niespodzianką.
Wiem jak ułożyć rysy twarzy,
by smutku nikt nie zauważył.
Czujemy coś do wszystkich ludzi.
Miłość przeplataną nienawiścią.
Nienawiść przeplataną miłością.
Zawsze pojedyncza jednostka odciska
piętno na naszej duszy, zostawia po sobie
ślad. Prędzej czy później pomyślimy o takich
osobach. Przypomnimy sobie ich udział w
naszym życiu, i to ile do niego wnieśli,
lub z niego zabrali. I albo uświadomimy
sobie własną głupotę, albo nadal będziemy
błądzić po swych umysłach, szukając
odpowiedzi na jeszcze niezadane pytania.
Teraz pomaganie jest modne,
kiedyś nie było modne, było oczywiste.
Wiesz, że książki mogą być jak bandaż lub gips?
Krzycz
ile w płucach sił
i domagaj się
co twoje
lecz i słuchaj w ciszy
Nikt nie może być mi bliższy ode mnie, a ja, ja jestem sobie czasem taki daleki...
Potykając się można zajść daleko, nie wolno tylko upaść i nie podnieść się.
Właśnie tak musiał czuć się Kopciuszek.
Gdyby tylko, zamiast tańczyć z wdziękiem w balowej sali, był przyciśnięty do
ściany na imprezie w studenckim domu, otoczony ze wszystkich stron
przez pijanych ludzi. I, jeśli zamiast olśniewającej, szyfonowej sukni, miałby na sobie togę, którą ukradkiem naciągałby, pilnując, by istotne części ciała pozostawały zakryte. I, gdyby zamiast matki chrzestnej spełniającej każde jego życzenie, miałby nieznośną, starszą siostrę, która wmuszałaby w niego galaretkowe shoty, pakując mu je wprost do gardła. Jestem Kopciuszkiem.
To, czego się boję, jest niczym w porównaniu z tym, na co czekam.
Od głowy ryba cuchnie.