Należę do ludzi, których kocham.
Należę do ludzi, których kocham.
Odkąd istnieje ludzkość, dla każdej sprawy są jakieś przed i po.
To jest śmierć - przejście od "jest" do "był".
Odpowiedzieć samemu sobie, "kim tak naprawdę jesteśmy", to rzecz arcytrudna, ja wiem, ale jeśli umrzesz, nie odnajdując odpowiedzi, to trochę tak, jakbyś nie żył, a zamiast ciebie przez te kilkadziesiąt istniała jakaś galaretowata istota dopasowująca się tylko i wyłącznie do foremki, w którą została włożona.
Nikt nie jest zły z natury, tylko po prostu się boi.
Jeżeli ktoś Cię mocno zranił, a Ty dałaś tej osobie drugą, trzecią, czwartą... szansę, urwał Wam się kontakt, a ta osoba po dość długim czasie przypomniała sobie o Tobie - daj spokój. Nie odpisuj, nie odbieraj, nic na tą osobę nie mów złego - przecież kiedyś była dla Ciebie najważniejsza, trochę szacunku (...) a w momencie przypadkowego spotkania, uśmiechnij się, pomachaj, bądź miły i nic więcej.
Nie chodzi o to, żeby ludzie musieli być tacy sami. Chodzi o to, żeby mogli być różni.
Pisanie może dać wolność.
I chociaż ostatnio straciłem miłość, nie miałem poczucia przegranej.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu,
oznaką czego jest puste biurko?
Tu i teraz jesteśmy ślepi i nigdy nie wiemy, co jest naprawdę ważne.