
Przypisywanie sobie winy donikąd nas nie zaprowadzi- stwierdziła.
Przypisywanie sobie winy donikąd nas nie zaprowadzi- stwierdziła.
Sen jest przereklamowany. Niezdrowy nałóg, którego staram się unikać, kiedy tylko się da.
- Wiem, że mnie nienawidzisz, powiedziała staruszka.
Na te słowa Lizzie wybuchnęła śmiechem
- O, tak, miła pani. Bez wątpienia.
- To nic, dziecino. Przynajmniej zawsze
będziesz mnie nosić w sercu.
Czy wierność to nie także miłość?
Moim zdaniem wolność nie polega na mieszkaniu w domu ludzi, których zabiłem.
Ciekawość nie musi być pierwszym krokiem do piekła. Może być ostatnim.
Myślę, że słowa nie docierają do ludzi. Może w ogólne nic do nich nie dociera.
Czym właściwie jest szczęście? Momentem, w którym gotowość spotyka okazję.
Nie, nie wierzę w „możliwość szczęścia”, wierzę w spokój. Z tej przyczyny unikam tego, co mnie irytuje. Jestem aspołeczny. Więc uciekam od społeczeństwa. Wychodzi mi to na dobre.
moja dusza
jest pożarta
przez robale
którymi byłam
karmiona
w domu
jej miejsce
wypełniły
obślizgłe larwy
które nigdy
nie zamienią się
w motyle
A niewiarygodne, które stawało się faktem, nie opuściło mnie, wierzyłem w to niewiarygodne, w te zaskakujące niespodzianki, w te osłupienia. To była moja gwiazda, która towarzyszyła memu życiu chyba tylko po to, żeby przekonać się, że ciągle na nią czeka coś zadziwiającego, a ja, wciąż mając przed oczyma odblask tej gwiazdy, wierzyłem w nią coraz bardziej, a to dlatego, że kiedyś wywyższyła mnie na milionera, a teraz, kiedy zleciałem z niebios na łeb na szyję, stwierdziłem, że ta moja gwiazda lśni mocniej niż przedtem i że dopiero teraz będę mógł zajrzeć wprost do jej serca, do samego środka, i że to wszystko, co dotychczas przeżyłem, musiało osłabić moje oczy tak, żeby mogły więcej przeżyć i więcej znieść. Znaczy, żeby zobaczyć i poznać, musiałem osłabnąć. Tak to było...