Nadzieja tego świata wykrwawia
się z lufy karabinu.
Kończą mi się litery. Nie mam już ani słowa. Ktoś obrabował mnie z całego słownika. Wiem, że słowa potrafią ranić. Ale nie sądziłam, że mogą zabić.
Moje oczy są jak 2 zawodowi kieszonkowcy, którzy kradną wszystko z zamiarem przechowania tego w pamięci.
N a d z i e j a jest kieszenią pełną możliwości.
Śmiech zapala światło w jego oczach.
Nie rozumieją wolności polegającej na tym, że czuje się na skórze dotyk wszechświata.
Słowa wypadają mi z ust bez spadochronów.