
Dym z jego papierosa pieścił jej skórę, kiedy odgarnął jej włosy z ramion.

Ogień narodził się w żarze,dymie
i blasku.Niczym nadprzyrodzona bestia,torująca sobie szponami drogę
z łona,wyrywa się do życia z rechotem,który przeistacza się w ryk. I odmienił wszystko w jednej wspaniałej chwili.

Za dużo tutaj dymu, żeby nie było ognia.

Jej głowa była otulona papierosowym dymem, a dusza pijana i obciążona balastem.

Dokąd wymyka się dziecko i dym – nigdy nie wiadomo.

Za dużo tutaj dymu, żeby nie było ognia.

Lekki dymek rozwiewający się w powietrzu, oto czym jest życie ludzkie.

Jeśli ty jesteś w stanie to zabić albo coś jest w stanie zabić ciebie, jest prawdziwe.

Może kiedy nie ma się do kogo wracać,
łatwiej jest znieść,że świat idzie z dymem.

Była dla niego tylko epizodem. Znaczyła tyle, co dym z papierosa...