
Wie pan, nawet fuck nie znaczy już dzisiaj tego, co ...
Wie pan, nawet fuck nie znaczy już dzisiaj tego, co kiedyś. Szkoda w zasadzie.
Prowadzę ciężką, nierówną walkę i jestem sama.
Nikt nie jest w wolny od mówienia bredni, źle jest jedynie mówić je z wysiłkiem.
Życie jest zbyt krótkie, aby tracić czas na rozmowy o niczym.
Nie przejmuj się kilkoma dodatkowymi kilogramami. Grubych ludzi jest trudniej uprowadzić.
Gdyby się było zawsze szczęśliwym, nie sprawiałoby to żadnej przyjemności.
Milion powodów, żeby uciec. Tysiące, żeby nie wrócić.
Jeden, żeby zostać.
......Wraz z upływem czasu zaczynam zauważać że mam coraz mniejszą ochotę mówić. Patrząc na ludzi których mijam na ulicy, widzę w pociągu, autobusie, stwierdzam że owszem oni dużo mówią ale nie rozmawiają. A to diametralna różnica. To tak jakbyś powiedział "Ja Cię kocham ale chleb można kupić w pasmanterii" Im jestem starszy tym bardziej męczy mnie ludzkie paplanie. Już nie mówi się że spotkamy się jutro, pojutrze, za tydzień. Dziś w modzie jest durne stwierdzenie zapożyczone z "angielszczyzny" - jesteśmy in touch. Każdy z nas trwa w sobie samym. A między sobą wymieniamy komunikaty. Jak informator na stacji kolejowej. "pociąg do Warszawy odjedzie....."
Na mdłości najbardziej pomaga niebycie w ciąży.
A kiedy się działa, trzeba komuś ufać.
Artysta może wyrażać wszystko.