Tak niewiele istnieje zarówno łatwych tryumfów, jak i ostatecznych porażek.
Tak niewiele istnieje zarówno łatwych tryumfów, jak i ostatecznych porażek.
Każdy wymysł jest wyznaniem, każde kłamstewko intymną konfesją.
Nie jestem wredna, tylko szczera. Nie jestem oziębła, tylko boje się, że znowu ktoś mnie skrzywdzi. Nie jestem egoistyczna, tylko znudziło mi się dbanie o tych, którzy mają mnie głęboko w dupie.
Nie zawsze ludzie od siebie odchodzą.
Czasami trwają obok siebie i to jest najgorsze.
Przyjdą takie chwile, że będziemy mieć odmienne zdania i pokłócimy się, czy nawet będziemy podważać opinię drugiej strony. Przyjdą chwile, że moja miłość do ciebie wyciągnie na światło dzienne wszystkie moje skrywane lęki. Ale moja przysięga brzmi tak: cokolwiek by się działo, nigdy nie wyjdę z pokoju, dopóki się nie pogodzimy.
Jaki sens miałoby stwarzanie mnie, gdybym istniała jedynie we własnej osobie?
Nie mam Ci za złe Twojej szczerości, pozwoliła mi zaoszczędzić czas.
To nie huragan zwala nas z nóg ale telefon z wiadomością,że wszystko przepadło.
To straszne uczucie, gdy męczą
cię myśli, które odmawiają
ułożenia się w zdania.
Porażkę łatwiej przełknąć w milczeniu.
Nie ma czegoś takiego jak bezwarunkowa, doskonała miłość. Nie ma na zawsze...