
Sądzę, iż miarą poezji, a może i religii, jest miłość ...
Sądzę, iż miarą poezji, a może i religii, jest miłość człowieka do człowieka, którą one budzą.
Nocą myśli mają nieprzyjemny zwyczaj zrywania się ze smyczy.
Sztuka moja jest i pozostanie protestem przeciwko temu właśnie światu, który ukazuje. I nawet gdyby opór był zgoła bezsilny, gdyby świat zewnętrzny do tego stopnia nas przeniknął i zniekształcił, iż nikt z nas nie mógłby zaufać żadnej myśli, żadnemu uczuciu swojemu, to przecież wystarczy sama świadomość zniekształcenia, ona to, świadomość, pozwoli nam wziąć rozbrat ze
spaczonym kształtem naszym.
Pożądanie zawsze zwycięża.
Moim sposobem na życie
było trzymanie nerwów na wodzy,
dławienie w sobie emocji i ich wypieranie.
Uważaj. Któregoś dnia wydłubiesz dziurę w niebie
i cały świat się przez nią
zawali. A wtedy wszyscy będziemy w tarapatach.
Szczęście to kiedy to, co myślisz, to co mówisz i to co robisz, są w harmonii. Nie wykazuj nigdy niewdzięczności za otrzymane przyjątki, bo zaszkodzisz tylko sobie. Wszystko, co robimy, opiera się na wyborach. Nasz los rysujemy sobie sami.
Prawda to tylko kłamstwo,które podoba nam się najbardziej.
Czy Bóg stworzył Miłość by Ból był jeszcze gorszy?
Grunt to chyba jednak być w zgodzie ze sobą i wiedzieć, czego się chce.
Bo jak się ludzie kochają, z wzajemnością, to nie mają głowy do podłości i są dobrzy.