
No cóż...doszedłem do wniosku, że skoro i tak skończę w ...
No cóż...doszedłem do wniosku, że skoro i tak skończę w piekle, to mogę po drodze zaszaleć
Przeszłość to przeszłość, nie ma co zawracać sobie nią głowy. Dość problemów dostarcza teraźniejszość.
To jest moralny przymus do niemoralności.
Kto by się przejmował winem i różami? To każdy potrafi. A pokazać drugiej osobie, że nie możesz bez niej żyć? To się dopiero nazywa romantyzm.
Uważam, że dusze są energią i nie ulegają zniszczeniu, kiedy umieramy. Zachowują wspomnienia o poprzednich żywotach, ale wspomnienia są zamknięte w szafce i tylko raz na jakiś czas, gdy szafka przypadkiem się otwiera, wypada parę rzeczy -
wizje i deja vu.
Przeszłości nie da się zmienić, ale przyszłość wygląda całkiem nieźle. Jest pełna nieskończonych możliwości.
Życie jest wszystkim. Życie jest Bogiem.
Wszystko się zmienia, a ten ruch jest Bogiem.
Póki jest życie, jest też rozkosz uświadamiania sobie Boga. Kochać życie to kochać Boga. Najtrudniej, ale i najszczęśliwiej jest kochać życie we własnych cierpieniach bez winy.
Mam wrażenie, że nie posiada pan żadnej pożytecznej umiejętności ani talentu.
Czy myślał pan, żeby się zająć nauczaniem?
Czas to pieniądz, a pieniądz to więcej niż czas.
To ciekawe, jak wspomnienia przeistaczają się czasem w koszmary.
Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.