Człowiek we własnym życiu gra zaledwie mały epizod.
Człowiek we własnym życiu gra zaledwie mały epizod.
Cierpię z powodu obecności ludzi, a nie z ich braku.
Nie znasz motywu, nie nie wiesz. Znasz motyw, wiesz wszystko.
Dom jest tam, gdzie Twoje serce... niekoniecznie tam, gdzie śpisz.
Żyjemy długo, bardzo długo i pracowicie, w przerwach pomiędzy intensywnymi momentami największego smutku – i także największej radości, żyjemy w ekstatycznych momentach,
lecz pomiędzy nimi trwają epickie przerwy.
W życiu najwięcej jest właśnie tych przerw, które, spragnione może następnej epifanii, lękające się następnej klęski, rozpościerają się między wielkimi i rzadkimi momentami jak łagodny płaskowyż, w wysokich górach. Póki znajdujemy się na płaskowyżu nie umiemy nigdy zgadnąć, co jeszcze się wydarzy, co przyniesie następne gwałtowne uderzenie życia. Nieraz myślimy, że nic się już nie wydarzy, że smutek nigdy się nie skończy. Ale na ogół mylimy się – zawsze przychodzi następny wstrząs,
czasem też następna radość. Zawsze przychodzi
kolejny rozdział, a w nim ukryte skarby –
żyjemy w chwili i w trwaniu.
Destrukcja jest formą tworzenia.
Z przyjemnością jadamy mięso, bo lubimy zwierzęta.
Możemy być tylko tym, kim jesteśmy, nikim mniej, nikim więcej.
W sprawach przekonań czas to zły lekarz, który stopniowo zatruwa organizm miksturą z napisem na etykietce: dojrzałość.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Nadzieja tego świata wykrwawia się z lufy karabinu.