
Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna.
Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna.
Szukam nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
niech oddzieli światło od ciemności.
Widzę to wszystko w jego oczach, widzę obietnicę nas. I to sprawia, że mu wierzę.
Kiedy czegoś bardzo chcesz, nic się nie udaje, a kiedy nie chcesz, przychodzi zupełnie niespodziewanie i w nadmiarze.
To człowiek zawsze stwarzał swoich bogów, nie zaś oni jego.
Co ma być to będzie, a jak już będzie to trzeba się z tym zmierzyć.
Odpowiedzieć samemu sobie, "kim tak naprawdę jesteśmy", to rzecz arcytrudna, ja wiem, ale jeśli umrzesz, nie odnajdując odpowiedzi, to trochę tak, jakbyś nie żył, a zamiast ciebie przez te kilkadziesiąt istniała jakaś galaretowata istota dopasowująca się tylko i wyłącznie do foremki, w którą została włożona.
To, co czynimy za życia,
odbija się echem w wieczności.
Zastygam. Żyję dalej. Dzień za dniem tak samo. Tylko tak mogę przetrwać. A poza tym? Poza tym nie robię nic.
Jesteś cudownym lekiem
na całe zło
Coś mi mówiło, że ktoś może na mnie czekać.... Myliłem się. Nikt nie czekał.